niedziela, 15 września 2013

Włamanie do Centrum Handlowego Eeylopa - łowca pierza na wolności?

Dnia 13 września 1977 roku około godziny 22:30 na ulicy Pokątnej doszło do włamania do jakże mrocznego sklepu z sowami, jak zeznaje kilku świadków. Sam sprzedawca Garry Rochester jest zrozpaczony. Rano około godziny 6:30 gdy chciał otworzyć swój sklep a zastał pobojowisko; popękane szyby w oknach, pełno pierza walającego się po drewnianej posadzce i kilka klatek pustych.-"To nie może być prawda!".-mówi nam przez łzy właściciel.-"Zniknęła 1 płomykówka, 2 puszczyki, sowa błotna, puchacz śnieżny i syczek! To były moje ukochane gatunki sów a pozatym przecież puchacz śnieżny jest tak rzadki ". Według zeznań jednego z mieszkańców tej samej kamienicy w której na parterze znajduje się owy sklep, około 22 na podwórku od drugiej strony zebrało się 4 podejrzanych osobników w kapturach i prowadzili zażartą dyskusję aż przez 20 minut.-"To pewnie śmierciożercy!"- relacjonuje nam 45 letni Eric F. jednak większość osób twierdzi, że to nieprawdopodobne aby słudzy Sami-Wiecie-Kogo kradli sowy.-"Co za bufon to wymyślił! Tą plotkę"- mówi oburzona Kasandra W. 21 letnia czarownica, która pracuje obok w Barze "Pod miotłą".-"Śmierciozercom nie potrzebne są sowy tylko są rządni krwi mugoli! To przecież oczywiste."-Gdy spytaliśmy ją kim mogły być zakapturzone osoby przesiadujące na podwórku odpowiedziała krótko.-"Wygłupiały się jakieś dzieciaki i tyle".-Jednak nie takiej odpowiedzi się spodziewaliśmy, bo nie wyjaśniła nam spostrzeżeń 45 latka. Wciąż trwa śledztwo w tej sprawie a sklep obecnie jest niedostępny dla klientów i nie będzie aż do 18.09. Detektyw Eveline D. z Ministerstwa Magii obiecuje, że postara się zakończyć wcześniej, ale nie można w to wierzyć bo jak na razie sklep jest zamieniony w ruinę a przeszukiwanie dowodów może trochę potrwać.

Gordon Shepherd


Poprzednia Strona                                                                                               Następna Strona


 ~ 7 ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz